piątek, 22 listopada 2013

1. Dziś mogę grać o wszystko, lecz nie wszystko mi jedno.




Pamiętam cały czas…

Pierwszy raz widziałem Cię pewnego słonecznego wiosennego poranka. 11 kwietnia był dniem mojej zmory. Tego dnia zostawiłaś za sobą ślad, od którego nie mogłem się uwolnić. Nie mogę nawet teraz choć minęło dużo czasu.

Wyszedłem z mieszkania o 6.11, nie mogąc przesłuchać już jęków kolegi, który odwiedził mnie dzisiejszej nocy o trzeciej. Zapukał do drzwi, po czym obficie zwrócił różnego rodzaju alkohole na wycieraczkę. Wypadłem więc z budynku jak wariat, by choć chwilę odpocząć. Niecałe dwie minuty później przemierzałem rynek szybkim krokiem. Ludzie rozstawiali stragany, otwierali sklepy. Starsi szli, trzymając się pod ręce. Zewsząd słyszałem dźwięk rowerowych dzwonków. Krzyki sprzedawców odbijały się echem od kamienic. Dopiero wtedy Cię usłyszałem. Stałaś przy czerwonym straganie z warzywami. Trzymałaś w drobnej dłoni słomiany kapelusz z szerokim rondem i wymachiwałaś nim na wszystkie strony. Trzy czerwone wstążki, owinięte wokół nakrycia głowy, powiewały na wietrze. Kłóciłaś się ze sprzedawcą o cenę rzodkiewek, która była dla ciebie zbyt przesadzona. Wytrwale powtarzałaś swoje argumenty, które nie mogły dojść do mężczyzny. W końcu wyciągnęłaś ciężką artylerię i machając mu kapeluszem przed nosem, oznajmiłaś, że o wiele więcej rzodkiewek kupisz w supermarkecie za dwa razy mniejszą cenę. Czerwony ze złości sprzedawca oddał ci foliową torebkę, po brzegi naładowaną owymi warzywami, za które zapłaciłaś marne grosze. Nasunęłaś kapelusz na głowę i włożyłaś torbę do wiklinowego koszyka. Potem już cię nie widziałem. Zniknąłem za drzwiami piekarni, mając nadzieję, że zaraz się w niej pojawisz, bym mógł przyjrzeć się twojej twarzy i brązowym włosom, powiewającym na wietrze. Wyszedłem stamtąd obładowany pieczywem, rozglądając się niecierpliwie dookoła. Nigdzie Cię nie widziałem. Wziąłem w dłoń plastikowy kubek z herbatą i odwróciłem się gwałtownie do tyłu.

Takiego piekła nie urządził mi jeszcze nikt.
Byłaś pierwsza.  
Jedyna.


To jedziemy z tym koksem. 

6 komentarzy:

  1. o jejku jak tajemniczo ! ale lubię to bardzo bardzoooo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to zaczynamy przygodę z Piotrem. Zobaczymy co z tego wyniknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tajemniczo! No to ja zostaję <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To dopiero pierwszy rozdział, a już taki tajemniczy :D Boję się, co będzie dalej :D Nie no, żartuje :) Strasznie ciekawi mnie ta historia, więc mam nadzieje, że rozdziały będą pojawiały się w tempie ekspresowym! ^^
    Czekam na rozwinięcie historii, całuje i ściskam! :*
    przy okazji zapraszam Cię do siebie, na kolejny rozdział: http://postaraj-sie-prosze.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział krótki i bardzo tajemniczy.
    aż nie wiem, czego będzie można się spodziewać po bohaterach.
    Pozdrawiam, Jagoda :*
    http://zbyt-trudne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemniczo, bardzo tajemniczo, ale też ciekawie i już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń